poniedziałek, 27 czerwca 2011

Wakacje

Już dawno miałam pomysł założyć bloga, ale dopiero teraz nabrałam na to chęci. Postaram się tutaj pisać nie tylko moje przemyślenia, ale także recenzje książek, filmów, jak i historie które usłyszałam w rodzinie. Taki "misz, masz".

Jak wszyscy wiedzą niedawno zaczęły się wakacje, niektórzy są już na nich od jakiegoś czasu, a inni nadal pracują.
Ja już od jakiegoś czasu kursuje miedzy Janowem (taka mała wieś), a Olsztynem (taka większa wieś). Między domem mojej babci, a moim miejscem zamieszkania. Co ciekawe, w tygodniu jestem na wsi, a tylko w weekendy w Olsztynie. Wiem dziwne to to.
Wróćmy do tego co chciałam napisać. W wakacje większość z nas chce odpocząć, najlepiej z całą rodziną. Co ciekawe nie każdy z nas odpoczywa tak samo. Podzielmy tutaj ludzi na dwa typy. Typ plażowicza, który woli leżeć na plaży i się opalać. Oraz typ turysty, dla którego leżenie plackiem to strata czasu i woli coś pozwiedzać. Ja jestem typem tym drugim, nad czym moja mama bardzo ubolewa.
Plażowicze zazwyczaj wybierają morze, albo kurorty z basenem, tak aby nie musieć wychodzić na zewnątrz, ani się nie przemęczać. Możliwe, że jedynymi ich przejawami aktywności jest od czasu do czasu zanurzenie się w wodzie, czy też mały lans z piłką, albo w klubie nad morskim. Ich dzień wygląda tak: pobudka, śniadanie, plaża, obiad, plaża, kolacja, club, spać. I tak przez cały pobyt. Jedyny plus jest taki, że w ten sposób naprawdę można naładować swoje akumulatory.
Turysta to zupełne przeciwieństwo plażowicza. On musi zobaczyć wszystkie zabytki danego miejsca. Jego nie zbędnym wyposażeniem jest aparat. Tym aparatem robi zdjęcia wszystkiemu co uzna za ładne, albo warte zapamiętania (w tym też kwiatków i robaczków). Z nimi nawet zwykłe wyjście z domu zamienia się w niekończącą się sesję zdjęciową, zazwyczaj z tobą w roli głównej.
Ale wiecie co? O wiele bardziej wolę turystę z aparatem, niż plażowicza. Plażowicze są strasznie nudni. Natomiast z takim turystą jest o wiele więcej zabawy. Nawet kiedy już jesteśmy w domu i oglądamy zdjęcia to znowu świetnie się bawimy.
Najgorzej jest kiedy te dwa typy spotkają się razem. Wakacje maja wtedy zepsute. Jeden chce gdzieś wyjść, a drugi zostać i nic nie robić. Dlatego też jeżeli jedziemy większą grupą najlepiej wcześniej jest ustalić co będziemy robić podczas pobytu.
Jest jeszcze typ podróżnika. Jest to następny "level" turysty. On już ma całe wakacje zaplanowane. Dzisiaj idziemy tutaj, a jutro o tej godzinie mamy wyjazd dalej. Podróżnik zazwyczaj nie ogranicza się do jednego miejsca. Potrafi się spakować. Nigdy nie weźmie niepotrzebnych rzeczy i co chyba najważniejsze wcześniej przygotuje się do podróży.
A ty którym typem jesteś?

Nie opisałam tutaj wszystkich "typów", ale tylko te co uznałam za najważniejsze. 
Podobieństwo do osób mi znanych jest zamierzone.
UPRZEJMIE PROSI SIĘ NIE OBRAŻAĆ!

2 komentarze:

  1. Zdecydowanie jednym i drugim, choć to niezbyt pewne, bo i na plaży są obiekty, które można fotografować. Np.: niezwykły okaz zwykłego kamienia, śpiącego osobnika lub też stonkę, która łazi nam po ręczniku i nic sobie z tego nie robi, że my nie lubimy owadów... No i cóż, szkoła to sport ekstremalny, tak więc przygodowych wakacji mam dosyć, do września ;->

    OdpowiedzUsuń
  2. Turysta. Zdecydowanie turysta. Nie lubię plaży, a w szczególności wody, która jest zła. Plaża, słońce, woda, ludzie w kostiumach kąpielowych - nic nadzwyczajnego. Różnią się jedynie strojem, wyglądem albo kolorem koca czy ręcznika. A taki turysta - łazi sobie wszędzie, robi zdjęć od groma i ciut, ciut, a z tym uwiecznia masę wspomnień na aparacie, a plażowicz? Zostanie mu opalenizna, która i tak w końcu zlezie. A potem dziewczyny mają problem, bo im ciemniejszy puder został, a opalenizny nie ma.
    Zdecydowanie, turysta i plażowicz na wakacje to zła mieszanka. Jeden chce leżeć, a drugi chodzić. Cóż, na jakiś kompromis można pójść, ale co to za zdjęcia z samej plaży? Półnadzy ludzie, piasek, słońce, woda, czasem jakaś roślinka... I tyle. A z miasta - budynki, ludzie, śmieszne sytuacje, jakieś nietypowe rzeczy na ulicy - nieskończona ilość opcji.

    OdpowiedzUsuń